Jeśli kiedykolwiek w ciągu ostatnich sześciu miesięcy byłaś na TikTok, to prawdopodobnie widziałaś, jak Merit Beauty unosi się w powietrzu. Czy to ich kultowy sztyft do cery, czy nowy bronzer, który sprawił, że influencerki uniosły się w powietrze, Merit Beauty nadało „makijażowi bez makijażu” zupełnie nowe znaczenie.
Założona przez Katherine Power – współzałożycielkę Who What Wear, Avaline Wine i Versed – w 2021 roku marka Merit jest czysta, wegańska, wolna od okrucieństwa i sama określa się jako „minimalistyczne piękno”. Możesz porównać je do Glossier dla dorosłych, z produktami, które mają dać subtelne wyniki, które faktycznie dostarczają. Oferują w sumie 10 produktów, które w połączeniu tworzą makijaż bez makijażu, który jest dopracowany, ale nie przesadzony.
Po otrzymaniu wystarczająco dużo treści skupiających się na tym, jak niesamowite są ich produkty, zdecydowałam, że nadszedł czas, aby przetestować Merit Beauty osobiście. Po ponad miesiącu używania wszystkich ich produktów, oto moje szczere przemyślenia na temat każdego z nich.
Lekkie, dwufazowe serum Great Skin opisywane jest jako produkt o nieważkiej formule, który szybko wchłania się w skórę bez żadnych pozostałości, pozostawiając skórę sprężystą, nawilżoną i przygotowaną do makijażu.
Dla osoby z bardzo suchą skórą brzmi to świetnie, ale obawiałam się, że to zbyt piękne, aby było prawdziwe. Większość serum, których celem jest nadanie skórze blasku, ma tendencję do przetłuszczania się i sprawia, że moja skóra staje się śliska przez kilka godzin, po czym szybko znika. Ale to serum jest naprawdę niepodobne do niczego, co do tej pory wypróbowałam. Konsystencja jest niezwykle płynna, a kiedy ją poczułam, założyłam, że będzie działać podobnie do olejku, ale nie jest nawet w najmniejszym stopniu podobna. Sprawia, że moja skóra jest wyraźnie błyszcząca, ale nie tłusta, a tym, co ją wyróżnia, jest jej długotrwałość.
Kiedy używam go rano i nakładam na niego makijaż, moja skóra wygląda na zdrową i nawilżoną dosłownie przez cały dzień. Czy to dzięki czterem różnym rodzajom kwasu hialuronowego, czy też dzięki wyciągowi z nasion kakaowca, który pomaga w ujędrnianiu skóry, jest to przełomowy produkt, który sprawia, że moja skóra wygląda zdrowiej – zwłaszcza teraz, gdy jest zima i moja skóra cierpi jeszcze bardziej niż zwykle. Używam go samodzielnie w dni bez makijażu, aby uzyskać dodatkowy blask, oraz pod makijaż i w każdym przypadku jest to produkt wyróżniający się.
Jeśli jest jakiś rodzaj makijażu, którego mam w nadmiarze, to są to produkty do cery. Jestem absolutną fanką nowych podkładów i posiadam ich więcej niż chciałabym policzyć lub przyznać. Ponieważ mój trądzik i struktura skóry są obecnie pod kontrolą, lubię, gdy moje podkłady udoskonalają moją skórę z lekkim i średnim kryciem (wszystko, co więcej, sprawia, że moja sucha skóra wygląda gorzej w ciągu dnia).
Będę szczera: mimo świetnych recenzji tego podkładu, nie spodziewałam się, że go pokocham. The Minimalist jest zarówno podkładem jak i korektorem, i ma pełnić rolę obu tych produktów w Twojej torbie do makijażu. Produkty do cery naczynkowej historycznie są nieco zbyt suche dla mojej skóry, ale ten produkt całkowicie zmienił moje spojrzenie na nie.
Używam go już od około dwóch miesięcy i stał się dosłownie jedynymy baza pod makijaż, po którą sięgam. Całkowicie zmieniła moją makijażową rutynę. Uwielbiam ją tak bardzo, że przekonałam zarówno moją mamę, jak i siostrę, że potrzebują jej, a w Święto Dziękczynienia wszystkie śmiałyśmy się, gdy szykowałyśmy się i wszystkie sięgałyśmy po naszą.
Jedną z moich ulubionych rzeczy w tym produkcie jest to, jak bardzo można go dostosować do własnych potrzeb. W dni, w które zostaję w domu, ale chcę wyglądać elegancko na spotkaniach Zoom, nakładam go jak korektor tam, gdzie potrzebuję odrobiny krycia; w dni, w które wychodzę z domu lub do biura, nakładam go na całą powierzchnię jak podkład w sztyfcie. Tak czy inaczej, udoskonala moją skórę, ale jest dosłownie niewyczuwalny na twarzy. Ma naturalne wykończenie, które nie jest ani rosochate ani matowe i moim zdaniem to właśnie sprawia, że tak pięknie wygląda na skórze.
Nigdy nie używałam produktu, który wtapia się w skórę, aby wyglądać dokładnie tak jak moja skóra, jak to robi. Jestem osobą, która woli używać korektora pod oczy o ton lub dwa jaśniejszego od mojej skóry, ale ten nakładam pod oczy również jako korektor i absolutnie uwielbiam jego wygląd. Jeśli jest jakaś rzecz od Merit, której absolutnie potrzebujesz, zaufaj mi, to jest to właśnie to.
Na początku tego roku, Merit’s Bronze Balm poszedł wirusowo po twierdząc, że jest „najłatwiejszy bronzer kiedykolwiek”. Ma sheer, buildable formuła z satynowym wykończeniem.
Mam tendencję do bycia dość ciężką z bronzerami, więc ten bronzer opisany jako „sheer” sprawił, że założyłam, że nie będę go kochać. Obawiałam się, że będzie dla mnie zbyt naturalny, ale tak nie jest. Ten bronzer jest zdecydowanie bezbarwny i daje się budować, ale kiedy się go wmasuje, nie rozmywa się do zera, jak to ma miejsce w przypadku wielu lekkich bronzerów. Zamiast tego, pozostawia mnie z niewidoczną (ale wciąż obecną) warstwą koloru, która naprawdę wygląda jakbym spędziła trochę czasu na słońcu.
Myślę, że każdy pokocha ten bronzer, niezależnie od tego, czy żyjesz dla bronzera, czy się go boisz. Jest to bez wątpienia najłatwiejszy bronzer, jaki kiedykolwiek używałam.
Naprawdę nie jestem wielką osobą od szminki. Myślę, że wygląda niesamowicie na innych ludziach, ale znowu, ponieważ moja skóra i dlatego usta są tak suche, zawsze czuję, że wygląda to oczywiste i ciężkie na mnie. Ale niespodzianka, niespodzianka, nie ten jeden.
Signature Lip to lekka, nawilżająca pomadka o miękkim, satynowym wykończeniu. Dostałam dwa różne odcienie, Slip, ciepły neutralny; i Tiger, ceglana czerwień. Chciałam zobaczyć, jak podoba mi się nude w porównaniu z odważniejszym odcieniem, i naprawdę kocham je oba. Jest to jedyna pomadka, jaką znalazłam, która nie jest wyczuwalna na moich ustach i która jest na tyle nawilżająca, że chcę ją nosić. Oba odcienie są na tyle napigmentowane, że mogę szybko zaaplikować jedno machnięcie, aby uzyskać idealny efekt kolorystyczny, ale nie są tak napigmentowane, że muszę być z nimi super ostrożna. Jeśli chcesz mieć dobry, codzienny odcień do ust, to jest to najlepszy wybór.
Po tym jak zobaczyłam, że zarówno Matilda Djerf jak i Hailey Bieber używają go jako części swojego makijażu, powiedzenie, że moja ciekawość została pobudzona jest niedopowiedzeniem. Flush Balm to kremowy tint do policzków, który jest lekki i budujący z satynowym wykończeniem.
Mam zawstydzającą ilość kremowych różów, ale tak jak w przypadku Bronze Balm, Flush Balm jest jednym z najłatwiejszych jakie posiadam. Jest to jeden z tych produktów, które mogę wrzucić do torebki lub torby do pracy i nakładać ponownie w ciągu dnia bez żadnych dziwnych plam czy wyglądania jak ciastko. Już przy pierwszej aplikacji dobrze oddaje kolor, ale też bardzo dobrze się rozprowadza. Nie jest to najtrwalszy róż, jakiego kiedykolwiek używałam, ale biorąc pod uwagę, jak wygodny jest to produkt i jak pięknie wygląda na mojej skórze, nie jest to powód do zmartwień. Mam odcienie Raspberry Beret i Mood, i na zmianę używam obu, aby uzyskać idealny, naturalny rumieniec.
Jeśli jesteś osobą, która lubi, gdy jej tusz do rzęs jest bardziej naturalny w codziennym użytkowaniu, to będzie to Twój nowy ulubieniec. Zabarwia i wydłuża rzęsy, nie rozmazując się przy tym przez cały dzień, i jest zauważalny, nie wyglądając przy tym na oklapniętego lub szorstkiego.
Mam przyzwoicie długie rzęsy, więc zazwyczaj wolę tusze zwiększające objętość, aby wyglądały na nieco pełniejsze, ale pokochałam ten. Jest idealny do codziennego noszenia, kiedy chcesz bez makijażu wygląd, ale nie chcesz iść bez tuszu do rzęs całkowicie. Jest również niezwykle łatwy do spłukania i nie miałam żadnych problemów z jego łuszczeniem się lub rozmazaniem, nawet po noszeniu go przez 12+ godzin.
Wybór rozświetlacza do noszenia na co dzień może być nieco przerażający. Nikt nie chce mieć na policzkach paska iskier lub brokatu, a w ciągu dnia dobrze jest, aby był on na tyle subtelny, że nie wyglądasz jak kula dyskotekowa, ale na tyle zauważalny, że wygląda jakbyś świeciła od wewnątrz.
Ogólnie mogę iść z lub bez rozświetlacza, ale zakochałam się w Day Glow. Jeśli znacie Haloscope z Glossier, to przypomina mi go, ale jest o wiele, wiele ładniejszy. Mam odcień Cava i nadaje on mojej suchej skórze najmilszy połysk, nie wyglądając przy tym sztucznie. Uwielbiam też łatwość stosowania sztyftu, bo mogę go po prostu nałożyć, trochę wymieszać palcami i już.
Jest to produkt Merit, którego używam najdłużej, ponieważ dostałam go wcześniej w 2022 roku i od tego czasu używam go prawie codziennie. Brow 1980 to pomada do brwi, która dodaje im koloru i objętości, a biorąc pod uwagę, że jestem dziewczyną o skąpych brwiach, to jest to muzyka dla moich uszu.
Rzeczą, która wyróżnia się dla mnie najbardziej o tym produkcie jest to, jak trudno jest bałagan. Z wielu produktów barwionych brwi, uważam, że muszę oczyścić wokół moich brwi po użyciu, ale nie z tym jednym. Pozostawia również efekt objętości, który nie jest zbyt ciężki dla moich cienkich brwi, co jest czymś, czego doświadczam z wieloma produktami do brwi (mogą one zakończyć się obciążeniem moich brwi i sprawić, że wyglądają jeszcze bardziej cienko). Kiedy używam tego produktu, zapewnia on na tyle dużo koloru, że mogę zrezygnować z użycia kredki, co sprawia, że jest to produkt, po który warto sięgać każdego dnia.
Lip
Olejki są oczywiście teraz w modzie, ale nie uważam, aby większość z nich była szczególnie nawilżająca dla moich ust. Shade Slick zawiera zarówno olejek z dzikiej róży, jak i masło shea, i uważam, że pozostawia moje usta nawilżone nawet po zużyciu.
Wybrałam odcień Taupe, aby nadać sobie subtelny kolor i jest to naprawdę piękny produkt do ust. Nie jest lepki ani ciężki, a na ustach nie czuć go prawie wcale. Kolor, który zapewnia jest subtelny, co jest dokładnie tym, czego oczekuję od olejku do ust. Uwielbiam stosować go zarówno samodzielnie, jak i na moje Signature Lip.
Ten mały, magiczny pędzelek stał się podstawą mojej rutyny w makijażu. Używam go do nakładania dosłownie każdego z moich produktów Merit i sprawia, że wtapiają się one w moją skórę w najbardziej pochlebny, piękny sposób. Mój ulubiony sposób użycia to The Minimalist (używam go za każdym razem, kiedy go noszę, aby go wtopić), ale kiedy się spieszę, po prostu mieszam nim wszystkie moje produkty bez problemu. Uwielbiam również to, jak mały jest, ponieważ stał się moim go-to do wrzucenia do mojej torby do pracy, aby dotknąć w ciągu dnia lub w przypadku, gdy idziemy do Happy Hour po pracy.
Werdykt
Wypróbowuję wiele produktów do makijażu i w pewnym momencie trudno jest się wyróżnić, ale produkty Merit Beauty są naprawdę wyjątkowe. Uwielbiam je każde z osobna, tak samo jak kocham je razem i nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek znalazłam produkty, które są tak łatwe w użyciu. Wiele z nich stało się podstawą mojego makijażu, zarówno tego bez makijażu, jak i bardziej kompletnego, na wyjście na kolację lub drinka. The Minimalist, Bronze Balm i Flush Balm to zdecydowanie moje Święte Graale, ale nie ma ani jednego produktu, którego rezultatu bym nie pokochała.
Hailey Bieber przysięga na ten krem nawilżający za mniej niż 50 dolarów, więc wypróbowałam go przez 3 miesiące